Jednym z istotnych elementów, a nawet najistotniejszym
słuchania muzyki z czarnego krążka jest gramofon. Nigdy nie planowałem
inwestować w urządzenie wykonane w kosmicznych technologiach, dlatego też,
zadowoliłem się gramofonem marki Unitra Fonica Fonomaster 76 G-601A. Ten
pokaźnych rozmiarów sprzęt wyposażony we wbudowany wzmacniacz o mocy 2 x 15
wat, którego uzupełnieniem są kolumny A-17 o mocy 20 wat każda, w zupełności
wystarcza i spełnia moje oczekiwania. Nestor, bo tak go nazywam przyszedł na świat
w 1977 roku w Łodzi. Jest gramofonem manualnym co oznacza, że każdą czynność
należy wykonać osobiście. Wyposażony w bardzo dobre ramię Micro Seiki oraz
prędkości odtwarzania 33 i 45 obrotów na minutę. Waży coś około 15 kg. Jedyną
modyfikację jaką wprowadziłem to wymiana wkładki na AudioTechnica AT 91. Po tej modyfikacji w sposób
znaczny słychać różnicę w dźwięku na plus. Niestety Nestor ostatnimi czasami
coś się rozbisurmanił i chwilami ma zawirowania z utrzymaniem obrotów, oraz
jeden kanał gra nieco ciszej. Dla zainteresowanych załączam instrukcje tego modelu, oraz co jakiś czas pozwolę sobie opowiedzieć o kolejnych
kłopotach zdrowotnych Nestora i o tym jak udało mi się je rozwiązać. Mam
nadzieję, że będzie to pomocne dla innych właścicieli tego typu gramofonów.
wtorek, 29 września 2015
poniedziałek, 28 września 2015
Klub Czarnej Płyty #7
Już 9 października o godzinie 18:00 kolejne spotkanie Klubu Czarnej Płyty w Klubokawiarni Międzypokoleniowej ul. Anielewicza 3/5 00-157 Warszawa
W programie na ten wieczór przygotowaliśmy wspomnienienie o Marku Grechucie.
Klub Czarnej Płyty #6
25 września po raz 6 mogliśmy się spotkać na wieczorze Klubu Czarnej Płyty. Tradycyjnie już spotkanie to miało miejsce w warszawskiej Klubokawiarni Międzypokoleniowej.
W nieco zmienionej formule odbiegającej od swawolnych potańcówek na warsztat poszły następujące albumy oraz utwory.
Czy mnie jeszcze pamiętasz ? Czesław Niemen i Akwarele - reedycja 1988
Baw się w ciuciubabkę
Pod papugami
Czas jak rzeka
Msza Beatowa Pan przyjacielem moim Czerwono Czarni - 1968
Introitus Pieśń na wejście
Kyrie Panie zmiłuj się nad nami
Jazz Band Ball z serii Polish Jazz - 1966
Ixi zamiast dixi
Komplet
Dziękuję za udany wieczór i do zobaczenia.
piątek, 3 lipca 2015
wtorek, 30 czerwca 2015
Godnym polecenia
sposobem spędzenia sobotniego wieczoru
jest oddanie się relaksowi przy audycji muzycznej Muzyka spod igły prowadzonej przez Wojciecha Padiasa
na antenie radia RMF Classic.
O ile muzyka
prezentowana tam nie zawsze odpowiada moim gustom należy przyznać, że sposób
prowadzenia audycji jest niesamowicie intrygujący, przedstawiający styl i klasę
godną mistrza radiowego mikrofonu.
Pozwoliłem sobie zacytować fragment z opisu audycji, który to w niesamowity sposób przedstawia pasję
jakiej możemy być odbiorcami podczas słuchania tej audycji radiowej.
„Zatem – czy to
spotkanie dla audiofilii, czy melomanów. Nie chcę i nie próbuję nawet
odpowiedzieć na to pytanie, bo najważniejsza jest pasja. Pokazuję na
krótkim filmiku gramofon za prawie pół miliona złotych a płyta winylowa,
która osiągnęła najwyższą cenę kosztowała nabywcę pół miliona dolarów...i co z
tego. Pasja może realizować się w pieczołowitym odbudowaniu gramofonu „Daniel”,
a nasza najcenniejsza płyta może nie mieć w ogóle wartości rynkowej –
jest po prostu nasza i najbardziej ulubiona. Wszystko dlatego, że pasji nie
można i nie da się przekładać na żadne pieniądze – ani te malutkie, ani te
ogromne.” Wojciech Padjas
A więc nie pozostaje
mi nic innego jak polecić nastawienie radioodbiornik w sobotę o godzinie 21,00
na RMF Classic.
poniedziałek, 20 kwietnia 2015
Oprawa godna największych dzieł.
Nieodzownym elementem każdej płyty poza najistotniejszymi
walorami takimi jak nagranie oraz jego jakość jest też oprawa graficzna
okładki oraz tak zwany label umieszczony na samej płycie. Najbardziej
charakterystycznym dla mnie elementem, który można spotkać na płytach gramofonowych jest pies wsłuchujący
się w starego typu patefon. Otóż jest to jest to logo jednej z najsłynniejszych
wytwórni fonograficznych Hi’s Master’s Voice założonej w 1908 roku. Trzeba
przyznać, że ten znak firmowy dodaje elegancji każdemu krążkowi nawet gdy sama
zwartość w postaci nagrania nie przykuwa naszej uwagi. Patrząc na format opakowań cd, kaset oraz płyt
winylowych należy przyznać, że dzięki formatom tych ostatnich pozwalających umieścić
artystyczne oprawy, dla naszych ulubionych krążków, które to poprzez duży rozmiar dający szerokie spektrum możliwości wyżycia się przez grafików i projektantów umieszczających na nich swoje arcydzieła
tworzą, ucztę dla naszych oczu.
Przykładem takiej płyty może być album Michaela Jacksona Dangerous, który to poprzez swoją niesamowitą oprawę graficzną wprowadza nas w zaczarowany świat dźwięków zamknięty na tym albumie wydanym na dwóch 180 gramowych krążkach w audiofilskim wydaniu. Tak pieczołowicie wykonane albumy pozwalają nam na rozpieszczanie zmysłów słuchu i wzroku, ażeby było nam jeszcze przyjemniej proponuję pobudzić do tego zmysł smaku, parząc sobie dobrą kawę.
Przykładem takiej płyty może być album Michaela Jacksona Dangerous, który to poprzez swoją niesamowitą oprawę graficzną wprowadza nas w zaczarowany świat dźwięków zamknięty na tym albumie wydanym na dwóch 180 gramowych krążkach w audiofilskim wydaniu. Tak pieczołowicie wykonane albumy pozwalają nam na rozpieszczanie zmysłów słuchu i wzroku, ażeby było nam jeszcze przyjemniej proponuję pobudzić do tego zmysł smaku, parząc sobie dobrą kawę.
sobota, 18 kwietnia 2015
Dzień płyty winylowej.
Dzień płyty winylowej jest ciekawym momentem i swego rodzaju dniem zwycięstwa starej szkoły słuchania muzyki nad współczesnymi nośnikami dźwięku. Tak jak wspominałem już wcześniej, jest to piękna celebracja słuchania muzyki, która przeżywa dziś swój renesans. Z okazji tego pięknego dnia życzę państwu ogromnej satysfakcji oraz udanego relaksu spędzonego w towarzystwie ulubionych płyt z państwa kolekcji.
Życzę takiego stanu szczęścia :)
piątek, 17 kwietnia 2015
Night in the "Europejski"
W ostatnich dniach dostrzegłem ciekawe połączenie między
przejażdżką rowerową, przebudową budynku Hotelu Europejskiego a odtwarzaniem
płyt winylowych. Otóż ten ciekawy mariaż połączony z wyprawą do jednego z
antykwariatów, do którego trasa mojej wycieczki przechodziła obok wyżej
opisanej inwestycji prowadzonej właśnie na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie sprawiła,
że stałem się posiadaczem kolejnego kompletu płyt. Mam to szczęście, że moja
bardzo skromna kolekcja daje mi nadal bardzo szerokie spektrum wyboru nowych
albumów płytowych, których mam chęć posiadania. Poza zakupami kilku popularnych
pozycji, w asortymencie antykwariatu znalazłem dość intrygującą pozycję, która
to, jest swego rodzaju zapisem pewnego etapu historii Hotelu Europejskiego.
Album Noc w „Europejskim” wydawnictwa płytowego Muza o numerze sx 1350 z roku
1976 przenosi nas wprost na salony restauracyjne danego hotelu, do stolika
nakrytego białym obrusem z podanym na nim jeszcze ciepłym schabowym w asyście
dwóch pięćdziesiątek czystej. Tak samo jak intrygujące jest to połączeni
kulinarne tak samo jest ciekawy opis, czy nawet swego rodzaju manifest, który
tłumaczy nam powody wydania owej płyty. Otóż odnosi się ten opis do grupy dla,
której na owe czasy współczesna muzyka jest zbyt nowoczesna a pozycja ta ma
wypełnić powstałą lukę przedstawiając nam bardziej klasyczne utwory do zabawy i
tańca. Tu przypomina mi się taki utwór wykonywany przez Pana Wojciecha
Młynarskiego zatytułowany Podchodzą mnie wolne numery, który to poprzedzony
wstępem traktuje jak to Pan Młynarski odwiedził pewien zakład usługowy wdając
się w ciekawą rozmowę na temat współczesnej muzyki. Czyli jednym słowem
brabanią brabanią.
P.S.
Już niebawem zostanie zamieszczony utwór muzyczny z zaprezentowanej płyty.
P.S.
Już niebawem zostanie zamieszczony utwór muzyczny z zaprezentowanej płyty.
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Z archiwum.
Dokładnie 48 lat temu w Sali Kongresowej odbył się pierwszy w Polsce koncert The Rolling Stones. Przypomnijmy sobie to wydarzenie dzięki współczesnym zdobyczom techniki.
niedziela, 12 kwietnia 2015
Kuba wyspa jak wulkan gorąca.
Coś co najbardziej zauroczyło mnie w tej całej zabawie to
forma odtwarzania dźwięków zapisanych w nierównej linii, która wprowadzając w
drganie igłę przekazując te drgania przez system skomplikowanych ustrojstw
elektromechanicznych, daje niesamowity efekt końcowy w postaci drgań membran głośników
wydających przyjemne dla ucha dźwięki. Cały ten sposób przygotowania do odsłuchiwania
nagrań, od wyjęcia płyty, której sam rozmiar zmusza do dłuższego zastanowienia
się nad formą nośnika oraz jego zawartością, poprzez proces uruchomienia urządzenia
grającego, który należy wykonywać z delikatnością i swego rodzaju czułością tak
aby nie uszkodzić żadnego z istotnych elementów gramofonu. To wszystko sprawia,
że wprowadza to swego rodzaju rytuał, który w moim przypadku zmusza mnie do większego
skupienia i odnajdywania wielkiej przyjemności przy muzyce, na którą normalnie
nie zwrócił bym uwagi, gdyby leciała gdzieś tam w radioodbiorniku. Dlatego też
tak chętnie kupuję płyty wykonawców, których twórczość jest mi mniej znana.
Pozwala mi to często na przyjemne zaskoczenie, które jest niesamowitym impulsem
do poszerzania swoich zainteresowań muzycznych. Przykładem takiej płyty jest
album Raula Gomeza z 1977 roku wydany przez kubańską wytwórnie płytową Areito. Nie jestem w stanie
zbyt wiele napisać o samym wykonawcy, ale utwory z tej płyty kojarzące mi się z
oprawa muzyczną kronik filmowych z lat 70 - tych wprowadziły mnie w przyjemny
stan relaksu, którym chciałbym się z państwem podzielić.
A drugiego dnia powstał gramofon.
Tak jak obiecałem piszę zatem jak do tego doszło, że dziś jestem tu. A więc sama płyta to połowa sukcesu, którego uzupełnieniem było odnalezienie porzuconego adapteru marki Unitra model WG 417 Stereo Lux, który to, jak można było się spodziewać nie działał. Po przeprowadzeniu skomplikowanych czynności serwisowych, zdobyciu nowej wkładki z igłą oraz wykopaniu starych głośników marki Unitra i usłyszeniu pierwszych trzasków z płyty winylowej podskoczyłem z radością oznajmiając wszem i wobec, że właśnie stałem się prawdziwym melomanem. Dodam jeszcze bo jest to rzecz istotna, że głośniki choć marki Unitra to każdy był z innej parafii. I tak dumnie spoglądając na kręcący się krążek oraz nastawiając uszy na pierwsze trzaski wylatujące z głośnika nie miałem wtedy pojęcia, że to dopiero początek. Byłem wręcz przekonany, że to zamknięcie pewnego etapu. Ale o tym później. Teraz chciałbym parę słów o owej płycie, która odgrywała mi huczne zwycięstwo człowieka na maszyną. Płyta wydawnictwa Muza o sygnaturze SX 1585 z 1978 roku prezentująca dobrze nam znanego artystę Africa Simone urodzonego 1956 roku w Mozambiku. Prawdziwy hit krajów ZSRR, NRD czy Czechosłowacji ale i także krajów demokratycznych. Stosunkowo proste technicznie utwory charakteryzujące się kompilacjami dialektów i języków afrykańskich. Postać słynąca z barwnych pokazów unoszenia krzeseł własnym uzębieniem. Klasyczne już i znane chyba przez każdego utwory Ramaya czy Hafanana są niesamowitą zachętą do tego aby pochylić się nad tą płytą i przesłuchać ją w całości. Dobra zabawa gwarantowana.
sobota, 11 kwietnia 2015
Nowy Jork w samym centrum Warszawy.
Kupiona w jednym z warszawskich antykwariatów za sumę słownie
złotych dziesięć płyta, która miała być właściwie prezentem
dla znajomego. Z niewiadomych przyczyn pozostała w moim domu i tak po
dziś dzień jest i zajmuje honorowe pierwsze miejsce na półce. Płyta sygnowana "POLJAZZ" z-sx 0699 album
Anthropology prezentuję nagranie zarejestrowane w 1947 w Nowym Jorku
na falach rozgłośni WOR. Mistrzowskie wykonanie wspaniałe postacie
takie jak Charlie Parker czy Dizzy Gillespie oprawione na czarnym
krążku o całkiem przyzwoitej jakości nagrania przenoszą nas w
same centrum światowego jazzu.
Dla mnie ten album to coś więcej, ponieważ jest to pierwsza płyta w moich zbiorach, która zapoczątkowała moją przygodę z muzyką na winylowym krążku. Jest jeszcze jeden element, który miał wpływ na moją pasję, ale o tym następnym razem. A teraz posłuchajmy drugiego utworu z tej płyty i przenieśmy się do Nowego Jorku 1947 roku.
Dla mnie ten album to coś więcej, ponieważ jest to pierwsza płyta w moich zbiorach, która zapoczątkowała moją przygodę z muzyką na winylowym krążku. Jest jeszcze jeden element, który miał wpływ na moją pasję, ale o tym następnym razem. A teraz posłuchajmy drugiego utworu z tej płyty i przenieśmy się do Nowego Jorku 1947 roku.
Co było na początku ?
Emil Berliner wynalazca i przemysłowiec to człowiek, który jako pierwszy odkrył drugie i najważniejsze zastosowanie koła, poprzez opatentowanie procesu produkcji płyt gramofonowych w takiej formie z jaką po dziś dzień mamy do czynienia. Niezależnie od tego czym był ten wynalazek dla Pana Berlinera, śmiało można założyć, że nie miał on świadomości jak wielki będzie to dar dla ludzkości oraz na jak długo zagości pod naszymi strzechami. A nawet jeśli przeczuwał to nie przewidział, że tu i dziś przypomniana zostanie jego postać. Tak więc tym oto wstępem zapraszam na bloga poświęconego nie tyle samej płycie, a jej zawartości, choć forma w jaką opakowana jest ta zawartość nie jest tu też bez znaczenia.
Zapraszam
sierżant Walczak
Subskrybuj:
Posty (Atom)